Wielojęzyczność: kapitał czy przekleństwo?

Karolina Jabłońska

 

Język jest tworem człowieka, tym, co odróżnia go od zwierząt. Choć mówimy różnymi językami, wszystkie one służą temu samemu – komunikacji, wyrażeniu potrzeb i emocji. To podstawowe funkcje. Język, którym mówimy, staje się również naszą strategią w życiu. Dzieje się tak szczególnie wtedy, gdy musimy zdecydować, jakim językiem będziemy posługiwać się w domu, jakiego języka nauczymy nasze dzieci, jakie elementy kultury przejmiemy ze społeczeństwa, którego języka używamy.

Wielość języków na świecie (niektóre dane podają, że jest ich ponad 7000) oraz procesy takie jak kolonializm, aneksje, migracje, wymiana gospodarcza czy globalizacja powodują, że spotykamy się z coraz większą ilością języków, z których większość na przestrzeni lat podlega różnym zmianom. John C. Mahler w książce Wielojęzyczność podjął się zadania przedstawienia najważniejszych aspektów związanych z używaniem przez ludzi różnych języków.

Ciekawy proces można zaobserwować, przyglądając się historii języka łacińskiego. Jego ogromna popularność odnotowywana była jeszcze w średniowieczu – zostały w nim sformułowane najważniejsze myśli tego okresu. W czasach nowożytnych łacinę zaczęły wypierać języki narodowe, czego efektem jest to, że dziś uznana jest za język „martwy”. Mimo tego nadal funkcjonuje: istnieją media społecznościowe po łacinie, powstają filmy z łacińskimi dialogami, na łacinę tłumaczone są książki (np. Harry Potter). Język ten jest przedmiotem studiów, wygłaszane są w nim przemówienia podczas ważnych uroczystości na niektórych wyższych uczelniach, a w Państwie Watykańskim używany jest w oficjalnych dokumentach.

Biblijna historia o wieży Babel przesłania szerokim cieniem korzyści wynikające z wielojęzyczności. Silnie zakorzenioną wizję karania poprzez pluralizm językowy są w stanie przełamać ekonomiczne i zawodowe profity. Czy jednak jesteśmy w stanie połączyć wielojęzyczność z postępującą globalizacją i wielokulturowością oraz przyznać, że jest ona najdoskonalszym przejawem ludzkiej różnorodności? I czy powinniśmy w niej upatrywać szanse, czy zagrożenie? Na te pytania nie jest łatwo udzielić jednoznacznej odpowiedzi, jednak z całą pewnością nasza wiedza na ten temat będzie większa po lekturze książki Johna C. Mahera.

 

Niechęć do wielojęzyczności opiera się nie tylko na opowieści o ukaraniu zuchwałych ludzi, ale również przez kilkakrotne wykorzystanie języka do celów politycznych. Myślenie oparte na założeniu, że język oznacza przynależność służyć może budowaniu jedności. Autor Wielojęzyczności wskazuje tu sytuację po rewolucji francuskiej, kiedy rzucono hasło języka francuskiego jako jedynego języka wolności. Zaznaczyć należy, że na 28 milionów Francuzów, językiem francuskim dobrze władały ledwie 3 miliony, a ponad 6 milionów w ogóle nie mówiło w tym języku. W rozumienie języka jako zbiorowej świadomości, budującej jedność społeczeństwa wpisuje się też polityka Roosevelta, który jedność narodu wiązał z jednym językiem – angielskim.

 

Utożsamienie języka ze świadomością zbiorową powoduje, że wielojęzyczność odbierana jest jako komplikacja. Znamy z historii przykłady agresywnej polityki asymilacyjnej, świadomego niszczenia języka konkretnej grupy społecznej. Jednak w coraz większej części globu ludzie zdają sobie sprawę ze swoich praw językowych i podejmują działania, które mają na celu ochronę języka. Patrząc z tej perspektywy, dopiero dostrzegamy, jak istotna jest możliwość zapisu znaków w danym języku dla jego przetrwania. Maher porusza zagadnienie możliwości upadku języka, ale podaje również przykłady odwracania zmian językowych, które zawsze muszą wynikać ze społeczeństwa.

Wielojęzyczność wg Mahera to umiejętność przechodzenia z jednego na inny kod językowy, z której wynika wiele korzyści. Nie ograniczają się one do radzenia sobie w obcym kraju, czy zwiększenia swoich szans na rynku pracy. Nauka języka pomaga zachować zdrowe funkcjonowanie mózgu i może opóźnić procesy otępienia. Zwiększa kreatywność, otwartość i tolerancję, poszerza horyzonty, ćwiczy rozumowanie analityczne. Pozwala również oswoić i zrozumieć wielowymiarowość świata, w którym żyjemy. Maher stawia tezę, że wielojęzyczność, której często, choć nie zawsze, towarzyszy wielokulturowość, daje szansę na pełnoprawne uczestnictwo w życiu społecznym, będąc tłem do zrozumienia współcześnie zachodzących procesów. Jeżeli dodamy do tego myśl cytowanej przez niego Hannah Arendt, że wielość jest nieodłącznym elementem życia na ziemi, okaże się, że wielojęzyczność należy rozważać jako najdoskonalszy przejaw humanizmu.

 

Więcej tekstów autorki znajdziesz TUTAJ.