UŁ komentuje: Czy uczniowie wytrzymają kumulację?

16 lipca uczniowie ubiegający się o miejsca w szkołach średnich poznali wyniki rekrutacji w pierwszym naborze. W największych miastach ponad 19 000 osób nie dostało się wtedy do żadnej szkoły. Nabór uzupełniający trwał do końca sierpnia, ale wrzesień nie przyniósł ulgi. Efekt? Kilkanaście klas pierwszych w największych szkołach, każda po przeszło 30 osób. System wysłał w tym roku do pierwszych klas trzy roczniki.

 

"Każda reforma ustrojowa szkolnictwa musi nieść ze sobą naruszenie pewnego rodzaju ładu i porządku do którego się przyzwyczailiśmy. Można uniknąć pewnych niepożądanych strat jeśli reforma jest właściwie przygotowana, jeżeli towarzyszy jej dobra analiza, przede wszystkim, naukowa, sieci szkolnej, analiza demograficzna, także stanu kadr nauczycielskich. W tym przypadku, biorąc pod uwagę reformę Anny Zalewskiej, mamy do czynienia jednak z patologią. Nie bez powodu środowisko oświatowe i akademickie określa ją mianem "deformy" szkolnej' - mówi prof. Bogusław Śliwerski z Wydziału Nauk o Wychowaniu UŁ.

Co w praktyce oznacza kumulacja roczników w szkołach średnich?

Kumulacja roczników uderza we wszystkie trzy środowiska. W codzienny plan życia każdej rodziny, której dzieci uczęszczają do szkół ponadpodstawowych, uderza w samych uczniów, w środowisko nauczycieli, jak i w samorządy, które musiały błyskawicznie przygotować nową sieć szkół.

Poszczególne wątki omawia prof. Śliwerski w najnowszym odcinku serii wypowiedzi eksperckich.

Redakcja: Centrum Promocji UŁ.