UŁ komentuje: „Polskie obozy śmierci”

"Polskie obozy śmierci" - to określenie znów, w ostatnich dniach, jest wielokrotnie powtarzane. Sejm przyjął nowelizację ustawy o IPN, która wprowadza m.in. karę grzywny lub karę do trzech lat więzienia za użycie sformułowania "polskie obozy śmierci". Był to początek dyplomatycznego konfliktu między Polską a Izraelem. Okazuje się jednak, że pierwszym skazanym wedle nowego prawa, gdyby wciąż żył, byłby… Jan Karski. Więcej o sprawie opowiada dr Adam Sitarek z Centrum Badań Żydowskich UŁ.

 

Instytut Pamięci Narodowej od wielu lat zwracał uwagę na funkcjonujące w obiegu publicznym fałszywe słowa o "polskich obozach śmierci", czy o "polskich obozach koncentracyjnych". Według IPN-u przez dziesięciolecia niedostatecznie reagowano na przypisywanie Polakom lub polskiemu państwu odpowiedzialności za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką.

Zgodnie z nowelizacją, każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne - będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni".

Po raz pierwszy dyskusja dotycząca użycia sformułowania "polskie obozy śmierci" pojawiła się w 2012 r. Wtedy tego niefortunnego wyrażenia użył Barack Obama. Skąd bierze się błąd? Według dr Adama Sitarka z Centrum Badań Żydowskich UŁ wynikają one często z niewiedzy piszących na ten temat ludzi. Innym powodem jest stawianie nacisku na geograficzne ulokowanie obozów koncentracyjnych. W tym ostatnim kontekście użył go nawet Jan Karski, który opisywał obóz zagłady w Bełżcu. Jak tłumaczy dr Adam Sitarek, legendarny emisariusz władz Polskiego Państwa Podziemnego zrobił to, by przybliżyć Amerykanom miejsce, o którym opowiada. Obecnie zdarza się jednak - mówi dr Sitarek - że prasa używa tego określenia bezrefleksyjnie.

- Za przykład może posłużyć artykuł w New York Times'a gdzie wizytę amerykańskiej grupy w obozie koncentracyjnym Dachau podpisano właśnie "wizyta w polskim obozie koncentracyjnym". Doskonale wiemy, że Dachau leży na południe od Monachium, a więc w Niemczech - wyjaśnia naukowiec.

Zdaniem doktora Adama Sitarka jedynym wyjściem na rozwiązanie problemu używania określenia "polskie obozy śmierci" (i pochodnych) jest edukacja i mówienie o problemie przy wszelkich możliwych okazjach.

Przywoływany artykuł -> Polish Death Camp by Jan Karski

Więcej na ten temat: