Dzieci i młodzież a izolacja - rozmowa z psycholog UŁ

W zaistniałej sytuacji, gdy przez długie tygodnie jesteśmy zmuszeni do przebywania w domach, dr Barbara Ober-Domagalska psycholog z Uniwersytetu Łódzkiego, przygląda się, jak izolacja może wpływać na dzieci i młodzież. Zachęcamy do przeczytania.

 

- Jak izolacja, która może potrwać długie tygodnie może wpłynąć na dzieci w zależności od wieku? (HO)

To jest bardzo dobre pytanie, gdyż nie możemy jednej miary przystawić do maluchów i chociażby naszej młodzieży akademickiej. (BOD)

- Zacznijmy zatem od tych najmłodszych.

Małe dzieci mają szansę stosunkowo dobrze zaadoptować się do "tej nowej" sytuacji. Dla nich każde doświadczenie jest tym nowym, które dopiero je kształtuje. Stanie się tak jednak tylko wtedy, gdy ich rodzice przejawiać będą spokój (rozmowa czy jest to realne to już zupełnie inny temat). Małe dziecko silnie współodczuwa emocje innych. Dla przykładu doskonale to widać, kiedy dziecko pójdzie pierwszego dnia do przedszkola i widać jak jeden maluch zaczyna płakać, po czym uruchamia się fontanna płaczu u pozostałych przedszkolaków. Gdy zatem rodzice będą w spokojny sposób reagować na zaistniałą sytuację - wszystko może przebiegać jak najbardziej prawidłowo. Dla maluchów i dzieci w wieku przedszkolnym najważniejszymi potrzebami są miłość i uwaga rodziców.

- A co z dziećmi w wieku szkolnym?

Sytuacja wygląda już inaczej w przypadku dzieci w wieku szkolnym. Dla dzieciaków wraz z wiekiem wzrasta waga kontaktów z rówieśnikami, szczyt osiągając koło 13 - 14 roku życia. Deprywacja tych potrzeb może mieć poważne konsekwencje. Jak swojego czasu wykazały Mealnie Killen i Judith Smetana dzieci właśnie od rówieśników uczą się zasad funkcjonowania społecznego i reguł moralnych (od nas, dorosłych, dzieci uczą się raczej pewnych konwencji społecznych, czyli np. jak jeść nożem i widelcem). Mówimy tu jednak o kontaktach bezpośrednich - twarzą w twarz, a nie przed ekranem monitora czy telefonu, gdzie dzieci kontaktują się ze sobą w zubożałej formie komunikatorów, które nie pozwalają na pełną, prawidłową komunikację. Dołóżmy do tego możliwą "naukę" w formie e-learningu, a okaże się, że kontakt z multimediami (internet, telefon) jest zbyt intensywny i niebezpieczny dla prawidłowego rozwoju dziecka. Po pierwsze w tym wieku łatwo o uzależnienia od nowych technologii. Po drugie nowe technologie realne ogłupiają nasze dzieci. O ile w latach osiemdziesiątych obserwowaliśmy tak zwany "efekt Flynna", który wskazywał na wzrost ilorazu inteligencji u dzieci z krajów Europy zachodniej od początków XX wieku, tak już w latach 90-tych obserwujemy tak zwany "odwrócony efekt Flynna". Badania podłużne na kohortach dzieci w różnym wieku wskazują, że iloraz inteligencji dzieciaków z Europy zachodniej spada. Upraszczając można powiedzieć, że badacze tłumaczą ów spadek zmianami technologicznymi. m.in. tym, że dzieci siedzą przed komórkami i komputerami zamiast sięgnąć po "żywą" książkę/planszówkę/wyjście na 'trzepak'.

- No właśnie, nauczyciele przesyłają dzieciom w wieku szkolnym prace domowe w dużych ilościach, motywując to tworzeniem w domu atmosfery nauki i namiastki szkoły. Czy to dzieciom pomaga, czy wprost przeciwnie? Ja sama wiedzę po moich dzieciach z dnia na dzień mniej zapału i chęci do samodzielnej pracy w domu. Nauczanie on-line, wideolekcje pewnie będą lepszym rozwiązaniem?

Dla wszystkich, również dla dzieciaków to bardzo trudny czas w zakresie edukacji. Dzieci mają zadawane tony materiału do samodzielnego opanowania (patrz z rodzicami, którzy równocześnie są obecnie na paru etatach: zdalnej pracy w domu oraz etacie nauczycieli swoich dzieci, tak jak Pani). Wyjaśnijmy to jasno - to nie jest ani edukacja w sensie szkolnym ani kształcenie, gdyż brakuje w nim elementu nauczania, jest jedynie utrwalanie zdobytej wiedzy. Drugą opcją jest wspomniany przez Panią, w różnej formie prowadzony, e-learning. Niestety ani szkoła, ani nauczyciele, ani rodzice, ani dzieci często nie są przygotowani do takiej formy edukacji. Warto pamiętać, że wolne łącze i brak dobrego komputera jest realną formą wykluczenia technologicznego takich dzieci. Dodać do tego trzeba również potencjalną walkę o sprzęt między członkami rodziny i mamy kolejny problem. Nie znamy konsekwencji długoterminowych takiej sytuacji. Pewne jest natomiast to, że to "erzac", a nie prawdziwa nauka.

- Czy to wszystkie problemy jakie napotkać mogą młodzi ludzie poddani izolacji?

Nie, w wieku młodzieńczym mogą pojawić się kolejne problemy, szczególnie w warunkach izolacji społecznej. O ile w pierwszym momencie sytuacja pozostania w domu bez zajęć szkolnych mogła wydawać się młodym ekscytująca, to po pewnym czasie stanie się ona ekstremalnie trudna. Zamknięcie na małej powierzchni mieszkalnej z grupą domowników i nawet wyjście na codzienny spacer porównać można (oczywiście z zachowaniem proporcji) z więzieniem i codziennym wyjściem na spacerniak. Im większa liczba osób na m2, tym wyższy obserwowany poziom agresji. A pamiętać należy, że wiek adolescencji i wczesnej dorosłości to okres, w którym obserwujemy dodatkowo małą kontrolę emocjonalną, co jest związane z tak zwanym "przycinaniem" synaps, których od czasu niemowlęctwa jest zdecydowanie za dużo. To wszystko, plus odczuwany przez młodych stan deprywacji ich potrzeb, powodować może, że młodzież po pewnym czasie będzie chciała złamać rygor kwarantanny. Musimy również pamiętać, że mózg młodych ludzi nie jest jeszcze w pełni ukształtowany. Do 18 roku u dziewcząt i do około 21 roku życia u chłopców rozwijają się płaty przedczołowe co de facto utrudnia dojrzały osąd sytuacji i umiejętność przewidywania konsekwencji swoich działań, również tych związanych z ewentualną ucieczką z domu by spotkać się ze znajomymi. Sytuacja zatem może dla młodych stawać się coraz trudniejsza, ale tym razem, podobnie jak i w przypadku najmłodszych dzieci ważne są nasze spokojne i dojrzałe reakcje, bo jesteśmy ciągle przez nasze dzieci obserwowani. Rozumiem jednak, że dla rodziców to jest równie ekstremalnie trudna sytuacja. Trudno być równocześnie dobrym rodzicem i dobrym pracownikiem. Gdy nie dajemy już sobie rady z naszymi emocjami w stosunku do dzieci warto jak najszybciej oddalić się od nich by dać sobie czas na ochłonięcie. W małym mieszkaniu zapewne zostaje ucieczka do łazienki lub na balkon - dobre i to.

- A co z młodzieżą akademicką? Jak oni sobie poradzą?

To jest chyba najtrudniejsze pytanie. Mimo iż mamy do czynienia z osobami dorosłymi, w przedziale wiekowym 18-25 lat to nie jest to grupa jednorodna. Zygmunt Bauman definiując dojrzałość pisał, że "dziećmi ludzie są wtedy, gdy odpowiadają za nich inni, młodzieżą - gdy odpowiadają sami za siebie, dorosłymi - gdy odpowiadają za innych". De facto nasi studenci mogą być w każdej z tych ról równocześnie. Jeżeli funkcjonują w roli dziecka dotyczyć ich mogą te same problemy co dzieci. Jeżeli, zgodnie z baumanowskim założeniem odpowiadają za siebie, to zarówno w sensie psychologicznym, społecznym jak i ekonomicznym może im być teraz bardzo trudno. Muszą się utrzymać - paru studentów już mnie informowało, że straciło pracę. A jeżeli dojdzie do tego jeszcze bycie zupełnie dorosłym i odpowiedzialnym za innych np. rodziców, dzieci, to widzimy, że sytuacja i dla naszych studentów może być bardzo trudna. Myślę, że uczelnia instytucjonalnie mogłaby wesprzeć jakoś naszą młodzież.

- Jak jeszcze możemy im pomóc?

Wydaje mi się, że ta sytuacja daje szanse by potraktować studentów jak partnerów. Ponieważ nie wiemy, ile czasu potrwa kwarantanna, powinniśmy postarać się dostosować jak najlepiej potrafimy i rozumiemy do nowej rzeczywistości, zarówno w sensie zawodowym jak i prywatnym - oczywiście na miarę swoich możliwości. I w taki sam, wyrozumiały sposób powinniśmy potraktować naszych studentów. Powinniśmy z nimi rozmawiać, dać im do zrozumienia, że ich problemy są dla nas ważne i rozumiemy sytuacje w jakiej się również i oni znaleźli. Nie starajmy się być jednak ich terapeutami, to powinniśmy pozostawić specjalistom. Zresztą trudno łączyć rolę terapeuty i nauczyciela. Mam jednak nadzieję, że to dobry czas na naukę empatii i wyrozumiałości w stosunku do siebie nawzajem. Jest to coś dobrego co możemy wynieść z tej trudnej dla wszystkich sytuacji.

Barbara Ober-Domagalska - psycholog, socjolożka, adiunkt w Katedrze Socjologii Polityki i Moralności Uniwersytetu Łódzkiego. W swojej pracy badawczej koncentruje się na: moralności, religii i ateizmie. Prowadzi zajęcia z psychologii, psychologii społecznej, psychopatologii, psychologii ewolucyjnej oraz etyki zawodu socjologa.

Rozmawiała: Honorata Ogieniewska, główny specjalista ds. promocji nauki i badań w Centrum Promocji Uniwersytetu Łódzkiego


Uniwersytet Łódzki to jedna z największych polskich uczelni. Misją UŁ jest kształcenie wysokiej klasy naukowców i specjalistów w wielu dziedzinach humanistyki, nauk społecznych, przyrodniczych, ścisłych, nawet medycznych. UŁ współpracuje z biznesem, zarówno na poziomie kadrowym, zapewniając wykwalifikowanych pracowników, jak i naukowym, oferując swoje know-how przedsiębiorstwom z różnych gałęzi gospodarki. Uniwersytet Łódzki jest uczelnią otwartą na świat - wciąż rośnie liczba uczących się tutaj studentów z zagranicy, a polscy studenci, dzięki programom wymiany, poznają Europę, Azję, wyjeżdżają za Ocean. Uniwersytet jest częścią Łodzi, działa wspólnie z łodzianami i dla łodzian, angażując się w wiele projektów społeczno-kulturalnych.

Zobacz nasze projekty naukowe na https://www.facebook.com/groups/dobranauka/https://www.facebook.com/groups/dobranauka/

Redakcja: Centrum Promocji UŁ