"O zszywaniu państwa i narodu..." - jak prawo może pomóc Ukrainie?

O zszywaniu państwa i narodu w obliczu zewnętrznej agresji. Jak może w tym pomóc prawo międzynarodowe?

 

Niedawna koncentracja na masową skalę rosyjskich wojsk u ukraińskich granic i realna groźba poważnego zaostrzenia sytuacji wokół Donbasu uświadomiła opinii publicznej, że ledwie tysiąc kilometrów od wschodnich rubieży Polski toczy się prawdziwa wojna. Wojna, która trwa już ponad siedem lat, a zatem dłużej niż II wojna światowa. Wojna, która zebrała śmiertelne żniwo kilkunastu tysięcy ofiar. Wojna, która w XXI w. w środku Europy doprowadziła do oderwania części suwerennego państwa i bezkarnego przyłączenia jej do innego. Wojna, którą rozpętała Rosja, a z którą musi mierzyć się przede wszystkim Ukraina. I to właśnie na państwie ukraińskim spoczywa największy ciężar skonstruowania skutecznego sposobu wyjścia z niej – i w sensie prawnym, politycznym, jak i czysto społecznym - pisze dr Tomasz Lachowski z WPiA UŁ.

Fot UŁ

 

Od końca lutego 2014 r., tj. rozpoczęcia specjalnej operacji wojsk rosyjskich prowadzącej do oderwania Krymu od Ukrainy, a następnie bezprawnej aneksji Półwyspu poprzez włączenie go w skład Federacji Rosyjskiej, trwa nieprzerwanie akt agresji Rosji przeciwko Ukrainie w świetle prawa międzynarodowego. Decyzja Władimira Putina w przedmiocie użycia sił zbrojnych poza granicami Federacji Rosyjskiej była podyktowana zwycięstwem Rewolucji Godności – masowych protestów na kijowskim Majdanie z zimy 2013/2014 r. przeciwko Wiktorowi Janukowyczowi, poplecznikowi Moskwy – która zapoczątkowała marsz Ukrainy na Zachód. To właśnie w tę pamiętną zimę sprzed siedmiu lat zaczęły się ziszczać obawy Kremla przed wyrwaniem się państwa ukraińskiego z rosyjskiej strefy wpływów osadzonej na ideologicznej koncepcji „russkogo mira” (tj. „rosyjskiego świata” lub „rosyjskiego porządku”).


Kolejne wydarzenia, na czele z wybuchem działań zbrojnych na wschodzie Ukrainy wiosną 2014 r., w tym stworzeniem dwóch samozwańczych quasi-państw tzw. „Donieckiej Republiki Ludowej” i „Ługańskiej Republiki Ludowej” przez prorosyjskich bojowników, w istocie pozostają „jedynie” odsłoną tego samego aktu agresji. Warto bowiem jednoznacznie podkreślić, że swoim zachowaniem Federacja Rosyjska pogwałciła najbardziej fundamentalne normy porządku prawnomiędzynarodowego, poczynając od zakazu użycia siły lub groźby jej użycia czy zakazu naruszania suwerenności oraz integralności terytorialnej państwa trzeciego, wpisanych w treść Karty Narodów Zjednoczonych (KNZ), poprzez umowy bilateralne rosyjsko-ukraińskie, a także Memorandum Budapesztańskie z 1994 r., które – zwłaszcza interpretowane w świetle KNZ – wskazywało na dodatkowe gwarancje dla ukraińskiej suwerenności w zamian za przekazanie strategicznej broni nuklearnej Rosji przez Ukrainę. Podobnie, ścisłe powiązanie prorosyjskich bojowników (często – niesłusznie – określanych mianem „separatystów”) z władzą na Kremlu, a także udokumentowana obecność regularnych sił zbrojnych i dowódców wojskowych z Rosji na Donbasie, powoduje, że na gruncie prawa międzynarodowego można przypisać akty wskazanych ugrupowań paramilitarnych państwu rosyjskiemu. Wreszcie, jak się wydaje, na płaszczyźnie międzynarodowego prawa humanitarnego wydarzenia w i wokół Ukrainy powinno się oceniać jako międzynarodowy konflikt zbrojny (z Rosją i Ukrainą jako jego stronami; Krym i część Donbasu pozostają zaś pod okupacją rosyjską), nie zaś „konflikt wewnętrzny” czy wręcz „wojnę domową” aktywnie promowaną w retoryce Moskwy.  


W tym kontekście należy zauważyć, że podnoszone w wielu wypowiedziach prezentowanych dopiero co w światowych oraz polskich mediach sformułowanie wskazujące na zagrożenie „nowej inwazji” ze strony Rosji w istocie było pozbawione sensu. Inwazja wojskowa, wzmocniona szeregiem działań hybrydowych (przede wszystkim wspominanymi powyżej środkami wojny informacyjnej), cały czas trwa i jako naruszająca imperatywne normy światowego porządku powinna być równie jednoznaczna oceniona w świetle prawa międzynarodowego, ale i działań w płaszczyźnie politycznej.    

    
Jak zatrzymać rosyjską agresję?


To krótkie i zwięzłe pytanie z pewnością nie należy do tych, na które można szybko znaleźć prostą odpowiedź. Działania władz ukraińskich podejmowane są w tej mierze na trzech równoległych płaszczyznach – militarnej, politycznej oraz stricte prawnej, w tym poprzez skorzystanie z instrumentarium prawa międzynarodowego.  


Wymiar wojskowy


Nie ulega wątpliwości, że początek rosyjskiej napaści zastał ukraińską armię w prawdziwej zapaści. Trzeba jednoznacznie podkreślić, że infiltrowane przez rosyjskie służby wojsko nie utrzymałoby frontu bez istotnej pomocy tzw. oddziałów dobrowolczych (ochotniczych), które zwłaszcza latem 2014 r. uniemożliwiły odniesienie spektakularnego zwycięstwa stronie rosyjskiej. 


W celu przeciwstawienia się trudnej sytuacji na wschodzie kraju, w kwietniu 2014 r. władze w Kijowie wdrożyły Operację Antyterrorystyczną (ATO), która jednak wbrew swojej nazwie nie mierzyła się z problemem wewnętrznego terroryzmu, a zewnętrzną agresją, co zresztą powodowało silne wzburzenie społeczeństwa. Przede wszystkim podnoszono, że władza boi się nazywać rzeczy „po imieniu”. Dopiero od 2018 r. ATO została zastąpiona przez inny format działań wojskowych koordynowanych przez Zjednoczony Sztab Sił Zbrojnych Ukrainy. Ponadto, trwająca ponad 7 lat wojna w sposób znaczący wzmocniła potencjał operacyjny wojska ukraińskiego, które oprócz „doświadczeniu w boju” zdobywa kolejne umiejętności poprzez szkolenia prowadzone przez państwa NATO, w tym uczestnictwo w brygadzie litewsko-polsko-ukraińskiej (LITPOLUKRBRIG), stacjonującej na stałe w Lublinie.


Wymiar polityczny


W tym kontekście należy wskazać przede wszystkim na tzw. format normandzki z udziałem Ukrainy, Rosji oraz Francji i Niemiec jako mediatorów, który doprowadził do uchwalenia dwóch porozumień mińskich – z 5 września 2014 r. (Mińsk-I) oraz 12 lutego 2015 r. (Mińsk-II). Porozumienia mińskie, zwłaszcza Mińsk-II, służą w chwili obecnej jako polityczna forma rozwiązania konfliktu zbrojnego na Donbasie, nie mając statusu wiążącego traktatu międzynarodowego. Rozmowy toczą się także w ramach tzw. Trójstronnej Grupy (uczestniczą w niej przedstawiciele Ukrainy, Rosji, OBWE oraz dwóch samozwańczych republik). Polityczny kontekst opisywanych wydarzeń w sposób zasadniczy wpływa na interpretację porozumień mińskich oraz pojawiające się od czasu do czasu różne pomysły (jak tzw. „formuła Steinmeiera”), które odpowiednio promowane przez stronę rosyjską dążą do zakończenia walk i uregulowania sytuacji na warunkach Moskwy, np. poprzez federalizację Ukrainy lub nadanie specjalnego statusu dla Donbasu (mającego po wsze czasy stać się bastionem rosyjskich wpływów na politykę centralnych władz ukraińskich). 


W ostatnim czasie władze w Kijowie podjęły zakrojone na szerszą skalę działania dyplomatyczne – np. tworząc „platformę krymską” skupiającą państwa wspierające wysiłki Ukrainy w celu deokupacji Półwyspu Krymskiego (kwestia Krymu nie jest bowiem zawarta w rozmowach „normandzkiej czwórki”) czy też próbując włączyć do rozmów dyplomatycznych także inne państwa – na czele z USA. W tym względzie mówi się także potencjalnie o zwiększeniu aktywności Polski, do czego pomocne mogą być nowe platformy współpracy – np. niedawno stworzony przez Polskę, Litwę oraz Ukrainę Trójkąt Lubelski.


Wymiar prawny   


O ile na płaszczyźnie działań wojskowych i politycznych ukraińskie władze mogą pochwalić się raczej umiarkowanymi sukcesami (jeśli w ogóle tak można to określić), o tyle na swoistym „froncie sądowym” pozytywnych wiadomości nie brakuje. Warto bowiem podkreślić, że już od 2014 r. Ukraina umiejętnie korzysta z instrumentarium prawnomiędzynarodowego, inicjując postępowania sądowe przeciwko Rosji przed różnymi sądami międzynarodowymi. Do najważniejszych należą z pewnością te toczone przed Międzynarodowym Trybunałem Sprawiedliwości (MTS) w Hadze, Europejskim Trybunałem Praw Człowieka (ETPC) w Strasburgu czy zaproszenie Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) – również z siedzibą w Hadze – do wspomożenia działań zmierzających do ukarania sprawców zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości popełnionych na Krymie lub Donbasie.


Jak na razie najistotniejszym orzeczeniem sądu międzynarodowego na poparcie tezy o agresji rosyjskiej oraz wzmocnienia wysiłków zmierzających do pełnej deokupacji i reintegracji Krymu oraz Donbasu w przyszłości, stała się decyzja Wielkiej Izby ETPC ogłoszona w styczniu 2021 r. w przedmiocie dopuszczalności międzypaństwowej skargi Ukrainy przeciwko Rosji w sprawie Krymu. ETPC wskazał w niej na fakt sprawowania „efektywnej kontroli” przez Rosję nad Półwyspem Krymskim od 27 lutego 2014 r., a zatem jeszcze przed tzw. referendum z 16 marca 2014 r. (sfałszowanym) oraz „traktatem zjednoczeniowym” z 18 marca 2014 r., „na mocy” którego Krym wszedł w skład Federacji Rosyjskiej. Co prawda, ETPC nie wypowiedział się w przedmiocie „agresji” czy „okupacji”, jednak wskazanie na efektywną kontrolę Rosji nad Półwyspem od końca lutego 2014 r. w istocie potwierdza ukraińską interpretację wydarzeń sprzed siedmiu lat, burząc jednocześnie całkowicie narrację rosyjską o wyrażonej przez mieszkańców Krymu dobrowolnej chęci opuszczenia Ukrainy. Trudno bowiem mówić o innym scenariuszu dołączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej niż poprzez pogwałcenie suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy, a co z kolei mogło nastąpić wyłącznie poprzez dokonanie napaści zbrojnej. Skargi dotyczące wydarzeń na Donbasie jeszcze czekają na rozpoznanie, podobnie jak ponad 7000 skarg indywidualnych odnoszących się do naruszeń praw człowieka tak na wschodzie Ukrainy, jak i na Półwyspie Krymskim.    

 
Bez wątpienia, takie „małe zwycięstwa” na ścieżce sądowej są jednym z czynników, które mogą ostatecznie wpłynąć na opuszczenie terytorium Ukrainy przez wojska rosyjskie oraz sformułowanie parametrów odpowiedzialności prawnej Federacji Rosyjskiej za poważne naruszenie prawa międzynarodowego. To również poważna broń w równie ważnej co działania wojskowe wojnie informacyjnej i możliwość skutecznego przeciwstawienia się polityce rosyjskiej dezinformacji oraz propagandy, kierowanej zwłaszcza do opinii publicznej państw zachodnich w celu dyskredytacji Ukrainy jako państwa upadłego (failed state), gdzie od kilku lat rzekomo toczy się „wojna domowa”.  


Co po wojnie? Czy i jak (u)da się zszyć naród oraz państwo ukraińskie?


Pomocne w tym zakresie powinno być pojęcie „sprawiedliwość okresu przejściowego” (transitional justice). To zespół mechanizmów prawnych – sądowych, jak i pozasądowych – wykorzystywanych przez społeczeństwa post-totalitarne/post-autorytarne lub post-konfliktowe, w czasie „przejścia” od systemu niedemokratycznego do demokracji (dealing with the past) lub od wojny do pokoju (post-conflict justice) w celu rozliczenia dawnych zbrodni oraz osiągnięcia pojednania niejednokrotnie bardzo podzielonego społeczeństwa. Należą do nich przede wszystkim postępowania karne w zakresie osądzenia sprawców poważnych zbrodni i naruszeń praw człowieka, środki poszukiwania i opowiadania prawdy o trudnej przeszłości lub konflikcie zbrojnym (jak tzw. komisje prawdy i pojednania), programy reparacyjne dla ofiar, reformy instytucjonalne czy – znane szczególnie w post-komunistycznych państwach Europy Środkowo-Wschodniej – takie działania jak dekomunizacja bądź lustracja. 


W 2014 r. Ukraina dołączyła do grupy państw, które starają się implementować pewne instrumenty z zakresu transitional justice, przy czym jej sytuacja jest o tyle unikalna (a zarazem trudna), że państwo ukraińskie zmuszone jest robić to w warunkach trwającego międzynarodowego konfliktu zbrojnego – toczonego przeciwko stałemu członkowi Rady Bezpieczeństwa, dysponującego szerokim arsenałem środków natury politycznej, wojskowej i hybrydowej. Zdecydowana większość dotychczasowych przypadków zastosowania mechanizmów post-conflict justice to albo przypadki stricte wewnętrzne (zmiana reżimu lub zakończenie konfliktu zbrojnego wewnętrznego), albo umiędzynarodowione jednak z inną sytuacją (geo)polityczną wokół – czego przykładem może być konflikt zbrojny w byłej Jugosławii z lat 90. XX w. W tego typu przypadkach możliwość instytucjonalnego zaangażowania społeczności międzynarodowej – np. w postaci misji pokojowej, stworzenia tymczasowej administracji przejściowej lub powołania odpowiedniego międzynarodowego sądu karnego czy komisji prawdy i pojednania – dla stworzenia lub współtworzenia podwalin transitional justice jest zdecydowanie prostsze, co gwarantuje tym samym większe powodzenie całości starań. Trudności związane z możliwością powołania misji pokojowej ONZ na Donbasie czy kreacji specjalnego trybunału karnego ad hoc do sprawy zestrzelenia samolotu pasażerskiego MH17 nad wschodnią Ukrainą w lecie 2014 r. są tego najlepszym potwierdzeniem.


Początkowo Ukraina dość „sceptycznie” podchodziła do wagi koncepcji sprawiedliwości okresu przejściowego, żeby nie użyć nieco bardziej dosadnego sformułowania. Dopiero 2019 r. przyniósł pewien przełom w tym względzie – na poziomie państwowym stworzono koncepcję post-conflict justice, a w chwili obecnej konsultowana jest ustawa o polityce państwa w okresie przejściowym co do deokupacji i reintegracji Krymu oraz Donbasu. Nie należy bowiem zapominać, że prawnomiędzynarodowa osnowa transitional justice może istotnie wspomóc akcentowane wcześniej wysiłki Ukraińców zwłaszcza na poziomie politycznym, wzmacniając pozycję Ukrainy np. w „formacie normandzkim”. Innymi słowy, prawo międzynarodowe wyznacza „czerwone linie”, których państwo ukraińskie przekraczać nie powinno, a które władzom w Kijowie wytycza dziś społeczeństwo obywatelskie obawiając się kapitulacji przed warunkami stawianymi przez Moskwę. 


Do najważniejszych koniecznych działań, które Ukraina powinna wdrożyć, zaliczyć można:


Po pierwsze, pociągnięcie do odpowiedzialności karnej liderów samozwańczych parapaństw na Donbasie (a także innych sprawców zbrodni wojennych oraz zbrodni przeciwko ludzkości) i tym samym uniemożliwienie legalizacji samych quasi-państw w procesie reintegracji Donbasu.
Po drugie, warunkowa amnestia dla części walczących, którzy jednak nie popełnili poważnych zbrodni.


Po trzecie, lustracja osób pracujących dla okupacyjnych władz rosyjskich na Krymie i Donbasie.


Po czwarte, wdrożenie mechanizmów mających na celu pojednanie ukraińskiego społeczeństwa, być może poprzez kreację komisji prawdy i pojednania.


Mając na względzie zakreślony powyżej kontekst post-conflict justice, tj. trwającego międzynarodowego konfliktu zbrojnego wzmocnionego działaniami hybrydowymi ze strony Rosji, istotne jest również przemyślenie odpowiedniej kolejności wdrażanych mechanizmów. Takim przykładem mogłoby być choćby utworzenie komisji prawdy i pojednania dla zszycia okupowanych dziś części Ukrainy z resztą kraju. Powołanie jej jeszcze przed zakończeniem trwającego konfliktu zbrojnego może być użyte przez stronę rosyjską do pokazania, że w istocie kwestia powojennych rozliczeń i pojednania to wyłącznie wewnętrzna sprawa Ukrainy – a zatem trwająca wojna ma również wymiar domowy. Ponadto, należy zadać sobie pytanie, czy mechanizmy post-konfliktowe miałyby objąć tylko obywateli Ukrainy czy też obywateli innych państw (głównie Rosji) przebywających (zwłaszcza) na Krymie po 2014 r.? Drugi wariant jest o wiele trudniejszy i bardziej niebezpieczny w realizacji, a nieostrożne działania w tym względzie – np. masowe wysiedlenie Rosjan – może stanowić naruszenie przez Ukrainę zobowiązań na gruncie praw człowieka, znacznie podkopując normatywny rdzeń transitional justice.


Czy zakończenie wojny na warunkach Kijowa, rozliczenie zbrodni popełnionych w jej trakcie oraz zszycie porwanego działaniami zbrojnymi społeczeństwa jest zadaniem wykonalnym dla władz ukraińskich? 


Jak się wydaje, po początkowej chyba zbyt wielkiej wierze w swój „polityczny fart” i balansowaniu po (zbyt) cienkiej linie w śmiertelnym uścisku z rosyjskim niedźwiedziem, coraz lepiej swoją rolę zaczyna rozumieć Wołodymyr Zełenski. Aktualny prezydent Ukrainy stara się bowiem w chwili obecnej pozyskać jak największe międzynarodowe poparcie dla sprawy ukraińskiej – czego przejawem była choćby wizyta w Warszawie z okazji obchodów 230. rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 maja – oraz aktywnie przeciwstawia się prorosyjskim wpływom na ukraińskiej scenie politycznym. W tym kontekście warto wspomnieć niedawne zablokowanie możliwości nadawania przez trzy kanały telewizyjne Wiktora Medwedczuka, lidera prorosyjskiej „Opozycyjnej Partii – Za Życie” (ojcem chrzestnym córki Medwedczuka jest sam Władimir Putin). 


Wreszcie, to wszak również dekret Zełenskiego spowodował przyspieszenie prac nad tworzeniem państwowej koncepcji strategii sprawiedliwości okresu przejściowego w celu przezwyciężenia następstw konfliktu zbrojnego. A jest to ten wymiar aktywności, którego wymęczone siedmioletnią wojną społeczeństwo ukraińskie potrzebuje najbardziej. Należy jednak bardzo wyraźnie stwierdzić, że nie wszystko od Ukrainy zależy w zakresie wdrożenia mechanizmów transitional justice w procesie deokupacji i reintegracji Krymu oraz Donbasu, który jest wypadkową relacji międzynarodowych i wsparcia świata zachodniego dla Kijowa w kontaktach z Kremlem. Objęcie urzędu 46. Prezydenta USA przez Joe Bidena wydaje się być dobrym prognostykiem dla Ukrainy w tym zakresie, choć nie należy oczekiwać, że proces deokupacji i reintegracji tymczasowo okupowanych terytoriów wydarzy się szybko. Kijów musi być jednak do tego w pełni przygotowanym.

 


Dr Tomasz Lachowski prowadzi badania naukowe w zakresie zastosowania mechanizmów sprawiedliwości okresu przejściowego (transitional justice) w czasie konfliktów zbrojnych ze szczególnym uwzględnieniem przypadku trwającego od 2014 r. aktu agresji Federacji Rosyjskiej na „pomajdanową” Ukrainę. Jego zainteresowania badawcze dotyczą również procesów rozliczania „zbrodni przeszłości” w społeczeństwach post-totalitarnych/post-autorytarnych i post-konfliktowych z wykorzystaniem prawa międzynarodowego, zwłaszcza na obszarze Europy Środkowo-Wschodniej, w tym byłego Związku Sowieckiego. Jest autorem m.in. monografii „Perspektywa praw ofiar w prawie międzynarodowym. Sprawiedliwość okresu przejściowego (transitional justice)” (Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego 2018), wyróżnionej Nagrodą Stowarzyszenia Wydawców Szkół Wyższych “Gaudeamus” w 2018 r. Redaktor naczelny portalu „Obserwator Międzynarodowy” (http://obserwatormiedzynarodowy.pl/), ekspert polskich i zagranicznych mediów.