Dr Tomasz Lachowski z UŁ: Putin wciąż tylko straszy

W przededniu rocznicy rosyjskiej agresji na Ukrainę rozmawiamy z dr. Tomaszem Lachowskim, adiunktem Katedry Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych Wydziału Prawa i Administracji UŁ

mężczyzna w marynarce Dr Tomasz Lachowski z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego.

Marcin Kowalczyk: Prezydent Biden leci do Kijowa, Putin w orędziu do Dumy Państwowej atakuje Zachód, strasząc atomem, Biden przemawia w Warszawie. Rocznica agresji rosyjskiej na Ukrainę coraz bliżej... 

Dr Tomasz Lachowski: Cóż, sprawy przyspieszyły w ostatnich dniach, a nawet godzinach. Po pierwsze mieliśmy do czynienia z bezprecedensową wizytą prezydenta USA w ogarniętej wojną Ukrainie. Dzisiejsze bardzo dobre przemówienie Joe Bidena w Warszawie, choć może nie było przełomem w dotychczasowym wymiarze stosunków międzynarodowych, to jednak stanowiło wyraźne „nie” dla wszelkich dyktatur i projektów imperialnych. Jednocześnie, to podkreślenie roli USA jako światowego przywódcy, przebudzenie NATO, a także uwypuklenie roli Polski i innych państw naszej części Europy w budowaniu architektury bezpieczeństwa międzynarodowego. 

Wizyta prezydenta Bidena w Kijowie pewnie nie pozostanie bez odpowiedzi Rosji. Znając słabość jej przywódców do rocznic i ich „celebrowania” na różne sposoby, spytam: co może wydarzyć się 24 lutego? 

Podejrzewam, że Federacja Rosyjska „uczci” rocznicę kolejnym masowym ostrzałem ukraińskich miast i bestialskim mordowaniem ludności cywilnej. Nie spodziewam się natomiast żadnego znaczącego przełomu na froncie ze strony Rosji w najbliższych dniach. 

Mimo zgromadzenia świeżych sił w Donbasie wciąż jest zbyt słaba? 

Rosja atakuje masą, co sprawia, że pewne taktyczne zwycięstwa, okupione krwią swych żołnierzy, może odnieść, ale moim zdaniem nie ma obecnie potencjału na żaden wyraźny sukces strategiczny. 

Czyli Putin tylko straszy? 

W orędziu poinformował, że Rosja zawiesza swój udział w traktacie o redukcji broni strategicznej. Powiedział też, że tydzień temu podpisał dekret o postawieniu w stan gotowości bojowej rakiet jądrowych. Ja odczytuję jednak te działania jako straszaki, a nie realną groźbę użycia broni atomowej. Generalnie Putin ciągle straszy i to powtarzając te same hasła, które znamy od początku agresji, a w zasadzie od lat. Po raz kolejny Putin zarzucił Zachodowi, że to on zaczął wojnę, a Rosja tylko się broni, co jest oczywistym kłamstwem. Ponadto ponownie sięgnął do wyświechtanej retoryki, mówiąc o „reżimie nazistowskim w Kijowie”, i do mitu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Według niego kampania przeciwko nazistom z okresu II wojny światowej trwa do dziś. Dla Putina szowinistami/nazistami byli już w historii Litwini (na początku lat 90. XX wieku), a po rewolucji godności i Majdanie stali się nimi Ukraińcy. Zapowiadana przez Putina denazyfikacja Ukrainy powinna być odczytywana zatem jako de-ukrainizacja, czyli zamach na niepodległe państwo, a także ludobójstwo narodu ukraińskiego. 

Mamy trzecią dekadę XXI wieku, a w Ukrainie oglądamy obrazy jak z koszmarnych lat II wojny światowej - zniszczone budynki mieszkalne, ginący pod ostrzałem cywile.... 

W mojej ocenie jest to nie tylko wojna o podbój terytorium, ale o wyniszczenie odrębnego narodu ukraińskiego. Tak jak kiedyś, w imię ideologii homo sovieticus, ZSRR dążył do zniszczenia odrębności Polaków, Ukraińców, Bałtów, tak i dziś Moskwa w myśl ideologii Russkiego Miru, dąży do zniszczenia tożsamości wielkiego narodu ukraińskiego. Co prawda, zgodnie z Konwencją ONZ w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa z 1948 roku, ludobójstwem jest przede wszystkim eksterminacja fizyczna i biologiczna, ale tzw. ludobójstwo kulturowe i polityczne, które obserwujemy na terytoriach okupowanych przez Rosję – palenie ukraińskich książek, niszczenie muzeów czy miejsc pamięci, może być w sensie tzw. prawnym elementem rekonstrukcji zamiaru sprawcy. Odmawiając Ukrainie prawa do suwerenności, własnej tożsamości, historii i odrębności, Putin podważa fakt istnienia niepoległej Ukrainy i innego niż rosyjski narodu ukraińskiego. 

Wojna kiedyś się skończy. Będzie druga Norymberga? 

Dzisiejszą Norymbergą już stała się Haga. Warto podkreślić, że zlokalizowany tam Międzynarodowy Trybunał Karny, dzięki wnioskom ponad 40 państw, w tym Polski, już zajmuje się badaniem rosyjskich zbrodni w Ukrainie. Może realnie osądzić trzy rodzaje zbrodni, tj, ludobójstwo, zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości. Niestety, ze względów proceduralnych nie może tego uczynić ze zbrodnią, która legła u podstaw wszystkich pozostałych, czyli ze zbrodnią agresji Rosji na Ukrainę. 

Wierzy Pan, że Putin i jego ludzie kiedyś staną przed sądem? 

Oczywiście bez zmiany reżimu na Kremlu może to być niezwykle trudne, natomiast presja, w tym presja prawna ma sens. Pętla się zaciska, ponieważ inne kraje, w tym Polska, również wszczęły postepowania ws. zbrodni w Ukrainie, niezależnie od Trybunału w Hadze. Oczywiście swoje postępowania prowadzą także ukraińscy śledczy. Na tę chwilę to około kilkudziesięciu tysięcy spraw dotyczących potencjalnych zbrodni ludobójstwa i wojennych popełnionych przez Rosjan. 

Zbrodniarzy z byłej Jugosławii udało się postawić przed Trybunałem w Hadze, osądzić i skazać. 

Warto dodać, że wtedy przed obliczem sądu stanął były prezydent Jugosławii – Slobodan Miloszević. Skazani zostali również Radovan Karadżić i Ratko Mladić odpowiedzialni za zbrodnię ludobójstwa w Srebrenicy. To udowadnia, że sprawiedliwość międzynarodowa nie jest tylko pustym hasłem. 

Tymczasem Moskwa od dziesięcioleci działa w przeświadczeniu o swojej bezkarności. 

To prawda. Związek Sowiecki, a następnie Rosja, nigdy nie odpowiedziały za swoje zbrodnie w czasie II wojny światowej, represje wobec swoich obywateli i cudzoziemców w epoce łagrów, a następnie za wojny o zachowanie imperium – w Czeczenii, Gruzji, czy od 2014 w Ukrainie. 

Teraz, jak się wydaje, nie ma już przyzwolenia społeczności międzynarodowej na takie działanie. Zachód jest wobec agresji rosyjskiej na Ukrainę skonsolidowany jak nigdy. 

Tak, przykładem jest spójna i konsekwentna polityka sankcji, a także zaopatrzenia w broń walczących Ukraińców. Pojawia się również pomysł Ukrainy, by stworzyć specjalny trybunał ds. zbrodni agresji Rosji na Ukrainę. I to byłaby prawdziwa “Norymberga-II” dla Kremla.  

Mam wątpliwości, czy do tego dojdzie, choćby przy bardzo zachowawczej postawie Niemiec. 

Z pewnością polityka Niemiec wciąż rozczarowuje.  

Skąd taki stosunek Niemców do, wydawałoby się, oczywistej racji Ukrainy w tej wojnie? 

Po pierwsze z „naiwnego pacyfizmu”, co jest efektem polityki Niemiec Zachodnich po II wojnie światowej, po drugie zaś na taka postawę wpływają gospodarcze powiązania kraju i pojedynczych firm oraz oficjeli z gospodarką Rosji. Zmiany powoli zachodzą, jednak nad Sprewą wciąż jest to postrzegane jako działanie, które burzy od lat ustalony i akceptowany porządek w relacjach z Rosją. Z drugiej strony warto sobie uzmysłowić, że dla Berlina ten rok był jednak również przełomowy w zakresie decyzji. Nikt przy zdrowych zmysłach jeszcze rok temu nie pomyślałby, że Niemcy będą dostarczać Ukrainie czołgi Leopard II i inne typy nowoczesnego uzbrojenia. Rok temu Berlin nie wierzył, że Kijów przetrwa, a dziś zaczyna dostrzegać polityczną wagę niepodległej Ukrainy dla porządku europejskiego. 

Specjaliści prognozują długotrwały konflikt z Rosją. Wyobraźmy sobie więc 24 lutego, ale za rok. Czy wojna rozleje się na inne kraje, czy Polska będzie bezpieczna? 

Jeśli Putin zaatakuje którekolwiek z państw NATO, będzie to gwóźdź do jego politycznej trumny. Wspomniana konsolidacja Zachodu, a także przywództwo Joe Bidena, dają gwarancję bezpieczeństwa wszystkim państwom sojuszu. W czasie przemówienia w Warszawie prezydent USA potwierdził święty charakter zobowiązania Sojuszu na gruncie art. 5 Traktatu NATO. Atak na jednego członka jest atakiem na Sojusz i Putin o tym doskonale wie. Poza tym Moskwa już raz przegrała wyścig zbrojeń z Zachodem, a dziś, objęta sankcjami, nie ma szans na zniwelowanie swego zapóźnienia technologicznego w obszarze uzbrojenia, wobec państw NATO. 

Ukraińcy jednak wciąż muszą błagać o jak najszybsze dostawy tej wspaniałej broni. 

Trwa wyścig z czasem - amerykańskie fabryki już teraz produkują uzbrojenie i amunicję dla Ukraińców na kilka zmian. To jednak wciąż za mało, ponieważ Rosja jest groźna w masie, jaką atakuje. Pewien optymizm budzą słowa z niedawnej konferencji bezpieczeństwa międzynarodowego w Monachium, że zachód powinien uczynić wszytko, by umożliwić ukraińskiej armii skuteczną kontrofensywę na terenach okupowanych dziś przez Rosję, z Krymem włącznie. W mojej opinii politycznie i strategicznie Ukraina już tę wojnę wygrała, kłamliwa retoryka Putina okazała się fikcją, ale na zakończenie konfliktu na polach bitew musimy jeszcze poczekać. 

Rozmawiał: Marcin Kowalczyk, Centrum Komunikacji i PR UŁ 

Zdjęcie: Bartosz Kałużny: Centrum Komunikacji i PR UŁ 

Misją Uniwersytetu Łódzkiego jest rzetelne prowadzenie badań naukowych oraz aktywne głoszenie prawdy z nich płynącej, tak by mądrze kształcić kolejne pokolenia, być użytecznym dla społeczeństwa oraz odważnie odpowiadać na wyzwania współczesnego świata. Doskonałość naukowa jest dla nas zawsze najlepszym kompasem. Nasze wartości to: odwaga, ciekawość, zaangażowanie, współpraca i szacunek.